Nietykalni w czasach prohibicji
Nietykalni w czasach prohibicji
Kilka dni temu minęła 100. rocznica wprowadzenia do amerykańskiej konstytucji 18. poprawki ustanawiającej prohibicję. To doskonały pretekst, żeby o tym nietypowym i jakże nieskutecznym pomyśle Wam opowiedzieć. Z perspektywy czasu prohibicja jest jednoznacznie oceniana jako błąd. Czy wywołała tylko negatywne skutki? Bynajmniej! Ale o tym za chwilę. Najlepszą ilustracją tych niezwykłych dla Ameryki czasów będzie oczywiście film Bryana de Palmy „Nietykalni”. Zapraszam więc do Chicago Ala Capone.
Clint Eastwood powiedział kiedyś, że „zrozumieć kino amerykańskie, to zrozumieć western”. Z tak wielką postacią kina spierać się nie będę. Ale zakochana w amerykańskich miastach nie znajduję wielkiej przyjemności w oglądaniu dzikiego, zupełnie nieindustrialnego, Zachodu. Na szczęście dla takich miejskich maniaków jak ja kino amerykańskie znalazło odpowiednik – kino gangsterskie. Swoje początki ten gatunek ma właśnie w czasach prohibicji, bo też prohibicja stworzyła pierwszych prawdziwych gangsterów. A najlepszym filmem opowiadającym o tych czasach i największym amerykańskim gangsterze jest film Bryana De Palmy „Nietykalni”.
Nietykalni / The Untouchables (1987), reż. Brian De Palma
Film ogląda się doskonale. Scenariusz powstał na podstawie autobiograficznej książki Eliota Nessa pod tym samym tytułem z 1957 (współautorem był Oskar Fraley). Elliot Ness był agentem federalnym, szefem legendarnego oddziału specjalnego o nazwie Nietykalni, którego zadaniem była walka z gangiem Ala Capone. Już w samej książce znalazło się sporo fikcji i ubarwień, żeby historia bardziej wciągała czytelnika. Wprowadzono nieprawdziwych bohaterów, opisano wydarzenia, które nie miały miejsca. A później do tekstu usiadł autor scenariusza, laureat nagrody Pulitzera David Mamet, który oczywiście dodał jeszcze coś od siebie. W efekcie powstała historia, w której trudno dopatrzeć się prawdy historycznej. Nawet sam główny bohater jest zupełnie inną postacią niż w rzeczywistości. W filmie poznajemy idealnego męża, odpowiedzialnego ojca, stroniącego od alkoholu wzorowego obywatela. W rzeczywistości Eliot Ness był uwielbiającym zabawę alkoholikiem i kobieciarzem. Śledztwo podatkowe, które ostatecznie doprowadziło do aresztowania i skazania Ala Capone, prowadzone było niezależnie od działań Nietykalnych. W filmie eksperta od podatków włączono do zespołu Nessa. Czy to źle – niekoniecznie. Filmowa wersja znacznie lepiej oddaje ducha tamtych niezwykle ciekawych czasów.
Pomaga w tym naprawdę świetna scenografia i doskonałe kostiumy. Dzięki nim skutecznie dajemy się wciągnąć w ekscytujący świat chicagowskich gangów przełomu lat 20. i 30.
Reżyserowi udało się zaangażować do filmu wielkie gwiazdy. Sean Connery, grający jednego z kluczowych członków zespołu Nietykalnych, otrzymał za tę rolę jedynego w karierze Oskara. I to pomimo nieprzychylnych opinii krytyków i widzów, którzy wyśmiewali jego akcent. Bohater grany przez Connery’ego ma korzenie irlandzkie, sam aktor pochodzi ze Szkocji. I mimo że bardzo próbował mówić z akcentem irlandzkim, nie był w stanie go utrzymać nawet do końca wypowiadanego zdania. Magazyn „Empire” przyznał mu wówczas pierwsze miejsce w kategorii Najgorszy Filmowy Akcent.
W filmie zobaczymy też Roberta De Niro, który wcielił się w postać samego Ala Capone. Przygotowując się do roli, poprosił Bryana De Palmę o trochę czasu, by przytyć 15 kg. Aby to osiągnąć, De Niro wyjechał podobno do Włoch na wycieczkę kulinarną. Ale i tak, żeby odtworzyć pulchną twarz Ala Capone, konieczna była interwencja charakteryzatora. Co ciekawe do roli Capone, na wypadek gdyby De Niro wycofał się z projektu, rozważano także Boba Hoskinsa, z którym reżyser rozmawiał już nawet na temat roli. Gdy ostatecznie udało się jednak zaangażować De Niro, Brian de Palma wysłał do Boba Hoskinsa czek z podziękowaniem za gotowość do wzięcia udziału w projekcie. Ten podziękował i napisał, że poleca się także we wszystkich innych projektach, w których De Palma nie chce go zaangażować.
Na ekranie zobaczymy również Kevina Costnera jako Eliota Nessa, szefa Nietykalnych, oraz Andy’ego Garcię jako włoskiego imigranta – młodego rekruta policji, który nie zdążył jeszcze zostać skorumpowany. Obaj aktorzy stawiali dopiero pierwsze kroki w świecie filmu, obaj wykonali świetną robotę i dzięki temu już chwilę później ich kariery nabrały tempa. Dla Andy’ego Garcii „Nietykalni” otworzyli drogę do trzeciej części „Ojca Chrzestnego” (1990), w którym zagrał nieślubnego syna Sonny’ego Corleone, za co otrzymał jedyną do tej pory nominację do Oskara. Z kolei Costner, mimo że grał już od początku lat 80., przed tym filmem nie odniósł spektakularnego sukcesu. A po… w 1991 roku ceremonia rozdania nagród Amerykańskiej Akademii Filmowej należała do niego. Costner otrzymał Oskara za główną rolę męską i reżyserię filmu „Tańczący z wilkami”, a sam film zdobył kolejne 4 statuetki.
Nie możemy pominąć jeszcze jednego bardzo istotnego dla filmu elementu – muzyki. Dla Ennio Morricone nie były to oczywiście początki kariery, choć wcześniej tworzył głównie na potrzeby włoskiej kinematografii. Amerykańskiemu przesyłowi filmowemu dał się poznać dzięki współpracy z Sergio Leone przy jego dwóch największych produkcjach „Pewnego razu na dzikim zachodzie / Once upon a time in the west” (1968) oraz „Dawno temu w Ameryce / Once upon a time in America” (1983). Ten drugi film, podobnie jak „Nietykalni”, opowiada o czasach prohibicji, więc wybór Morricone przez De Palmę do tego filmu wydaje się oczywisty. Mimo że osobiście nie jestem wielką fanką takiej „monumentalnej” muzyki w filmie, to tu naprawdę dobrze działa. A dla tych, którzy lubią, to prawdziwa muzyczna uczta.
Brian de Palma w swojej karierze wyreżyserował co najmniej dwa lepsze od „Nietykalnych” gangsterskie filmy – „Człowiek z blizną / Scarface” (1983) oraz „Życie Carlita / Carlito’s Way” (1993), jeśli więc lubicie ten gatunek, koniecznie po nie sięgnijcie. Ale „Nietykalni” to naprawdę dobry film, a także doskonała ilustracja do tematu prohibicji, o którym dziś chcę opowiedzieć.
Ameryka alkoholem płynąca
Osiemnasta poprawka do amerykańskiej konstytucji jest z wielu względów wyjątkowa. Co do zasady celem poprawek jest rozszerzenie praw i wolności obywatelskich i tak też się działo w przypadku wszystkich wcześniejszych i kolejnych. A prohibicja… wręcz przeciwnie. To chyba jedyna w historii poprawka ograniczająca prawa Amerykanów. Jest to także jedyna poprawka, która została zniesiona. A przede wszystkim wprowadzenie jej bardzo zmieniło mieszkańców Ameryki – z obywateli przestrzegających prawo w obywateli nagminnie je łamiących. Co więcej, to właśnie to prawo dało początek doskonale zorganizowanej przestępczości, którą tak lubimy oglądać na ekranie. Ale od początku…
Alkohol od zawsze był elementem kultury amerykańskiej. W 1620 roku, gdy pierwsi koloniści angielscy przybili na pokładzie Mayflower do Ameryki, przywieźli ze sobą piwo. Alkohol był wówczas spożywany do każdego posiłku. Nie stanowiło to problemu, gdy było to jedynie 2- lub 3-procentowe piwo. Schody zaczęły się, gdy amerykanie poznali whisky. Pierwsze wytwórnie tego alkoholu powstały jeszcze pod koniec XVIII wieku, a już pół wieku później był to najbardziej popularny trunek w Stanach. Według statystyk w 1830 roku średnie spożycie wynosiło 88 litrów rocznie na każdą osobę dorosłą powyżej 15. roku życia! Bo też Amerykanie nie zmienili zwyczaju picia alkoholu do każdego posiłku, tylko alkohol zmienił się na znacznie mocniejszy. Pili głównie panowie, a panie były w rozpaczy. W XIX wieku ich rola społeczna ograniczała się w zasadzie do bycia żonami i matkami. Bez pracy i pieniędzy nie miały szansy bronić się przed pijanymi i często agresywnymi mężami. Postanowiły więc wziąć sprawy w swoje ręce. Zorganizowały się, protestowały, a także wnosiły projekty aktów prawnych mających na celu delegalizację alkoholu. Pierwszy sukces osiągnęły już w 1851 roku, gdy stan Maine wprowadził zakaz produkcji i sprzedaży alkoholu. Ale jak się okazało – sukces tylko na papierze. Ponieważ zakaz dotyczył sprzedaży alkoholu, w barach zaczęto sprzedawać bardzo drogie przekąski, najczęściej orzeszki, do których dodawano bezpłatnie alkohol. Można też było nadal używać alkoholu w celach leczniczych, więc amerykański naród na wszelki wypadek mocno podupadł na zdrowiu, by móc przeprowadzić kurację alkoholową. Mimo wszystko podobne ruchy kobiet i lokalne prawo zaczęło się rozprzestrzeniać. Co ważne – działania protestujących nie koncentrowały się jedynie na zakazach, ale także na edukacji. Frances Willard przewodnicząca Woman’s Christian Temperance Union (WCTU), Kobiecego Chrześcijańskiego Związku dla Trzeźwości, postulowała, by podnieść granicę wieku, od jakiego legalne było spożycie alkoholu, do 16 lat – wcześniej ograniczenie dotyczyło jedynie dzieci do 10. roku życia. Jednocześnie Ministerstwo Edukacji miało wprowadzić w szkołach obowiązkowe pogadanki o zagrożeniach związanych z nadużywaniem alkoholu.
Były wśród kobiet także prawdziwe fajterki, jak Carie Nation, znana też jako Mrs Nation Safe. Irytowało ją bardzo, że mimo stanowego zakazu sprzedaży alkoholu obowiązującego w Kansas saloony nadal doskonale prosperowały. Ruszyła więc z krucjatą i fizycznie niszczyła wszystkie miejsca nieprzestrzegające zakazu. Za pomocą siekiery! Siała postrach, szczególnie, że miała też sporo naśladowczyń. W wytwórni Edisona powstał nawet krótki film dokumentujący tę formę walki z alkoholem.
Oczywiście w obronie trzeźwości walczyły nie tylko kobiety, istniało też bardzo wiele organizacji zrzeszających protestantów. Za całe zło, które dotykało ich ukochaną Amerykę, winili oni katolickich migrantów z Europy. Prohibicja miała zagwarantować przyjęcie wartości protestanckich przez tych barbarzyńskich przybyszów z Irlandii.
Prohibicja miała też bardzo wielu zwolenników wśród najważniejszych obywateli. Za jej przyjęciem postulowali jeszcze w XIX wieku Mark Twain, a na początku XX wieku Henry Ford i Andrew Carnegie.
Ruch zyskiwał coraz większe poparcie i z każdym rokiem zwiększała się liczba Stanów, które wprowadzały prohibicję na swoim terenie. Nikt jednak nie wierzył, że może ona stać się prawem krajowym, bo amerykański budżet by tego nie uniósł. W tym czasie 70% przychodów pochodziło z opłat nakładanych właśnie na sprzedaż alkoholu, więc przeciwnicy prohibicji spali spokojnie. Do czasu.
Wszystko się zmieniło w 1913, gdy przyjęto 16. poprawkę do konstytucji wprowadzającą podatek dochodowy. Koronny argument dotyczący przychodów budżetowych został obalony. A zwolenników prohibicji z każdym dniem przybywało. Co ciekawe, wpływ na to miały także wydarzenia w Europie, w której toczyła się wojna. Amerykanie długo zachowali neutralność, ale społeczeństwo amerykańskie było coraz bardziej wrogo nastawione do Niemiec i niemieckich imigrantów. A cały przemysł piwny był właśnie w ich rękach. Niezdecydowani byli gotowi poprzeć prohibicję, byle tylko ograniczyć niemieckie wpływy.
I to przechyliło szalę na rzecz zwolenników zakazu sprzedaży i produkcji alkoholu. Kongres przyjął prohibicję jeszcze w grudniu 1917 roku, a ostatni stan ratyfikował ją już 13 miesięcy później – 16 stycznia 1919 roku.
I to był początek końca prohibicji…
Amerykanin tez potrafi
Poprawka zdelegalizowała piątą najważniejszą gałąź przemysłu. Setki tysięcy ludzi straciło pracę i to bynajmniej nie tylko zatrudnionych przy produkcji. Ogromne zwolnienia były też w transporcie oraz w gastronomii.
Bo prohibicja wcale nie zmniejszyła spożycia alkoholu, a w niektórych miejscach nawet wyraźnie je zwiększyła. Każdy radził sobie, jak mógł. Ponieważ nie było zakazu spożycia alkoholu i można było zatrzymać zapasy zgromadzone przed wprowadzeniem 18. poprawki, każdy, kto mógł, takie zapasy robił. I tak, Klub Dżentelmenów z Yale w swoich piwniczkach zgromadził tyle wina, że wystarczyło na 14 lat, czyli cały okres obowiązywania zakazu. Nadal możliwa była także produkcja i sprzedaż alkoholu leczniczego. I tak w pierwszym roku obowiązywania prohibicji zrealizowano recepty na 30 milionów litrów medycznego alkoholu. Kolejnym, mało intuicyjnym sposobem na obejście prohibicji było… wino mszalne. Tylko w pierwszym roku z 80 rabinów, którzy byli zarejestrowani w Nowym Jorku, zrobiło się 900, niejednokrotnie czarnoskórych lub z brzmiącymi z irlandzka nazwiskami.
Z czasem prawo doprecyzowano i zaostrzono, ale skoro był popyt, to była i podaż. Nielegalny alkohol produkowano na potęgę, pozwalając gangsterom zarabiać niewyobrażalne kwoty. Dzięki temu mieli oni środki, by przekupić urzędników, sędziów, polityków i wszystkich innych, którzy mogli ich interesom zaszkodzić. Biznes kwitł, fortuny rosły, początkowo w pełnej symbiozie, z rzetelnie podzielonymi strefami wpływów między gangami. Ale apetyt rośnie w miarę jedzenia i z czasem szefowie gangów przestali zadowalać się swoim kawałkiem tortu. To prowadziło do brutalnych wojen między grupami przestępczymi. W krwawych porachunkach ginęły tysiące mniej lub bardziej ważnych gangsterów.
Jak skończył Al Capone? Dość rzetelnie przedstawiono to w filmie. Nie znalazłszy wystarczających dowodów na jego działalność przestępczą, skazano go za niepłacenie podatków. Pomocny w tej sprawie okazał się wyrok sądu najwyższego, wskazujący, że nawet przychód pochodzący z nielegalnego źródła podlega opodatkowaniu. Capone nie po raz pierwszy stanął przed sądem i jak za każdym razem był pewien, że zostanie uniewinniony, bo przecież ława przysięgłych była przekupiona. Ale sędzia w ostatnim momencie wymienił ławę przysięgłych, a Capone został skazany na 11 lat więzienia. A jak skończyła prohibicja? Równie marnie.
Prohibicja w odwrocie
Amerykanie byli prohibicją coraz bardziej zmęczeni. Niby alkohol był dostępny, ale jednak nielegalny. Policja organizowała naloty na nielegalne kluby, wymuszała łapówki. Na ulicach nie było bezpiecznie. Agenci prohibicji mieli bardzo duże uprawnienia, z których chętnie korzystali. W filmie byli przynajmniej uczciwi, na ulicy już niekoniecznie – często równie przekupni jak policja, a bardziej okrutni i mniej obliczalni. Do tego przyszedł wielki kryzys, jeszcze więcej osób straciło pracę. Ludzi irytowało, że pieniądze budżetowe są wydawane na ściganie zamiast na pomoc najuboższym. Kasa państwowa w związku z kryzysem świeciła pustkami, a na handlu alkoholem zarabiali jedynie gangsterzy. To przelało szalę goryczy. Projekt 21. poprawki do konstytucji przyjęto w lutym 1933, a wszystkie stany ratyfikowały ją w rekordowym tempie 10 miesięcy.
I co ciekawe, zniesienie prohibicji… ograniczyło spożycie alkoholu. Bo za jej czasów można było pić zawsze i wszędzie, a potem rynek zaczął być regulowany, między innymi ograniczano sprzedaż alkoholu w godzinach nocnych lub niedziele. Niemniej w niektórych Stanach prohibicja utrzymała się jeszcze przez długie lata, rekordowo w Oklahomie – aż do 1959 roku.
Ale, jak wspomniałam wcześniej, wprowadzenie prohibicji miało nie tylko negatywne skutki, choć tych było bez porównania więcej. Pozytywny był chyba tylko jeden, ale jakże ważny – emancypacja kobiet. Gdy pod koniec XIX wieku zjednoczyły się one w walce o trzeźwość, poczuły siłę. Z ruchów prohibicyjnych wyrosły liderki ruchu sufrażystek, którym już w 1920 roku udało się wprowadzić 19. poprawkę do konstytucji, przyznającą prawa wyborcze kobietom. Ale o tym przy innej okazji…